Pierwsza lekcja włoskiego
Po porannej kawie, spacerze i wspinaczce po bardzo stromych schodach dotarłam do mojej szkoły. Od razu przywitał mnie przemiły Gianluca, który jest czymś w rodzaju sekretarki i mózgu całej Paroli (szkoła nazywa się Parola). Oprowadził mnie po budynku i zaprowadził do sali, gdzie grupa ma zajęcia. Moje oczy powędrowały od razu w stronę sufitu, na którym znajdował się przepiękny fresk. Kto wie, może Michał Anioł strzelił go sobie dorabiając na malowaniu sufitów? ;)
Jako jedyna nowa uczennica w grupie od razu zostałam zbombardowana pytaniami na temat swojego pochodzenia i kraju. Opowiedziałam krótko o Polsce i okazało się, że grupa zna nasz kraj przede wszystkim z pierogów, kiełbasy i wódki. Francesca, czyli nasza nauczycielka gramatyki zachwycała się z kolei Wieliczką i cudownymi komnatami wykutymi w soli. Zrobiła nam niezłą reklamę, więc można spodziewać się nowych turystów ze Stanów, Wietnamu czy Boliwii :)
Ćwiczenia gramatyczne poszły całkiem sprawnie, po czym przyszedł czas na konwersacje. Na pierwszy ogień poszedł uniwersalny temat, czyli kino. Okazało się, że większość kolegów i koleżanek z grupy uwielbia oglądać filmy. Dzięki tej żywej dyskusji udało mi się stworzyć niezłą listę włoskich filmów i seriali do obejrzenia. Chętnie się podzielę:
- Il commissario Moltalbano,
- La cena dei Cretini,
- La pazza gioia,
- La prima cosa bella,
- Il capitale umano,
- Perfetti sconosciuti.
Komentarze
Prześlij komentarz