Moje pierwsze florenckie popołudnie

Moje pierwsze florenckie popołudnie spędziłam z rosyjsko-włoską parą. Spacerowałam sobie nad Arno (rzeką przepływającą przez Florencję) i zobaczyłam kobietę ustawiającą się do zdjęcia, które zostało zepsutę przez nadjeżdżający samochód. "Modelka" okropnie się zdenerwowała i zaczęła wyrzucać z siebie słowa, z których zrozumiałam tylko znane mi Vaffanculo (zainteresowanych znaczeniem zapraszam do guglania).  Gdy wytaczała z siebie kolejne słowa, spojrzałam na nią wymownie i wtedy zwróciła się do mnie z przeprosinami, że zazwyczaj tak nie mówi, ale ten cazzo przeszkodził jej w zdjęciu. Zaproponowałam (moim kaleczonym włoskim), że mogę jej zrobić zdjęcie z mężem i tak zaczęła się nasza krótka, aczkolwiek bójna znajomość. Moi towarzysze zaprowadzili mnie pod balkon Mona Lisy. Jego umiejscowienie jest podobno florencką tajemnicą i szczerze mówiąc nie znalazłam go u Wujka Google. Podobno osoba, która stanie pod tym balkonem będzia miała szczęście w miłości. Moi nowi znajomymi chyba często tam stali, bo są od dziesięciu lat bardzo szczęśliwym małżeństwem. 


Z widokiem na Ponte Vecchio 


Dzięki Victorii i Matteo miałam okazję odwiedzić chiesa dei Santi Apostoli - piękny średniowieczny kościół, w którym regularnie modlił się Dante Alighieri. Weszliśmy tylko na chwilkę, bo zbliżał się ślub i nie chcieliśmy przeszkadzać, ale na pewno tam wrócę. 

Pod kościołem Świętych Apostołów. Mega girlandy z kwiatów, prawda?


Mój spacer z nowymi znajomymi zakończył się pod Galerią Uffizi (Galleria degli Uffizi), o której na pewno napiszę, jak się tam w końcu wybiorę. Na pożegnanie Matteo zostawił mnie z zadaniem - podczas pobytu we Florencji mam znaleźć dom, w którym mieszkał Dante :)



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak uczymy się włoskiego

Pierwsza lekcja włoskiego

Tutta la gente